» Blog » Richard Morgan „The Steel Remains”
07-05-2010 10:12

Richard Morgan „The Steel Remains”

W działach: książki | Odsłony: 15

Richard Morgan „The Steel Remains”
Zachęcony pozytywnymi recenzjami, w tym Joe Abercrombie’go, którego trylogia „Pierwsze prawo” szalenie mi się podobała, sięgnąłem po powieść fantasy Richarda Morgana, znanego m.in. z „Modyfikowanego węgla”. No i niestety rozczarowałem się.

Może to po prostu nie jest książka dla mnie. Samo dobranie bohaterów mnie irytuje – agresywny homoseksualista, czarnoskóra lesbijka, Azjata lubujący się w nastolatkach. Nigdy nie byłem fanem powieści Mercedes Lackey. W dodatku gniew, który przepełnia głównego bohatera, jest mi obcy. Wściekłość na cały świat, bezczelność, nieustanne prowokacje – to zupełne przeciwieństwo mojego charakteru.

Brakowało mi w tej książce śladu jakichkolwiek pozytywnych emocji. Zdaję sobie sprawę, że to dark fantasy, ale nawet w takiej konwencji przydaje się odrobina oddechu, choćby nadziei. Gdy tego brakuje, strasznie ciężko się to czyta. Zresztą współczesny potoczny język, którym posługują się postacie, też mi trochę przeszkadzał – ale tutaj to głównie problem leży w tym, że z angielskim obcuję prawie wyłącznie poprzez książki (no i internet) i nie jestem przyzwyczajony do bardziej slangowej gramatyki i słownictwa.

Sama fabuła nie jest taka zła. Inwazja wrogów z innego świata ma całkiem zaskakujący przebieg. Do tego subtelne ingerencje bóstw i sporo krwawej walki. Przywodzi na myśl klasyków gatunku typu Michael Moorcock.

Z tego co patrzyłem na sieci, książka ma całkiem pozytywne recenzje. Przyrównywana nawet do „Wiedźmina” Sapkowskiego (tak, coś w tym może jest – za Sapkowskim też nie przepadam). Proszę więc się nie zniechęcać tą moją opinią, tylko spróbować samemu, jak tylko ktoś będzie miał okazję. :)

Moja ocena: 4/10

Komentarze


earl
   
Ocena:
0
Napisz może o czym jest ta książka, to wówczas będzie można zastanowić się, czy po nią sięgnąć czy nie. Aha, i wyraz Azjata pisze się wielką literą.
07-05-2010 11:26
Ifryt
   
Ocena:
0
Dzięki za wyłapanie błędu, już poprawiłem.

A o czym jest ta książka? Wydawało mi się, że napisałem to w przedostatnim akapicie. Co więcej można powiedzieć? Jest trójka weteranów w trzech stronach świata. Każdemu inaczej ułożyły się losy po wojnie z jaszczuroludźmi (i smokami!), która zakończyła się dziesięć lat wcześniej. Jeden skończył na zapyziałej prowincji, druga została doradcą cesarza (bardzo fajna scena, gdy z nim rozmawia - wyraźnie widać, że od tego jak opisze problem, zależeć będzie decyzja władcy i los setek poddanych), trzeci został wodzem klanu nomadów. Potem następuje trochę niesamowitych wydarzeń, a pod koniec cała trójka spotyka się, żeby wspólnie stawić czoła nieludzkiemu wrogowi. O czym jest ta powieść? O tym jak świat jest wredny i nie docenia bohaterów? O tym jak strasznie wszyscy nienawidzą homoseksualistów, a oni odpłacają im pięknym za nadobne? No nie wiem. Chyba że całość była tylko pretekstem do obscenicznych opisów, scen jatek i rynsztokowego słownictwa...
07-05-2010 12:42
earl
   
Ocena:
0
Dzięki za informację. Teraz już wszystko wiem, bo w ostatnim akapicie było jedynie o inwazji z innego świata. Z tego co napisałeś, to może nie jest taka straszna, ale może samo rozwinięcie tematu pozostawiało wiele do życzenia? W każdym bądź razie zachęciłeś mnie do przeczytania jej.
07-05-2010 12:57
Ifryt
   
Ocena:
0
W każdym bądź razie zachęciłeś mnie do przeczytania jej.

LOL!!! :D

(Jeśli przyczyną była wzmianka o obscenicznych opisach, to śpieszę poinformować, że nie ma ich znowu aż tak wiele... ;)
07-05-2010 13:07
earl
   
Ocena:
0
To też. Ale jak sam wiesz - ilość nie musi iść w parze z jakością. Jeśli są to fajne obsceniczne sceny, to może ich być tylko kilka, dobrze wpasowanych w treść, aby dodać smaczku książce i spowodować, by lepiej się czytało ;)

Ale przede wszystkim zainteresował mnie temat inwazji. Może to dziwne, ale jakoś zawsze lubię oglądać czy czytać książki, dotyczące walki Ziemian z przybyszami z Kosmosu czy innymi nieludźmi.
07-05-2010 13:12
Ifryt
   
Ocena:
0
Oj, wygląda na to, że może poddałem zły trop. Owszem, inwazja jest, ale że tak powiem, kameralna. :)

(Choć opis zniszczonego przez najeźdźców miasta i retrospekcje walk też są. Więc może...)

Ogólnie w tej książce nie ma scen batalistycznych, jeśli o to chodzi. Są pojedyncze starcia, pojedynki - jak to w sword & sorcery.
07-05-2010 13:25
earl
   
Ocena:
0
Zobaczymy, najlepiej samemu się naocznie przekonać, jak to wyszło w praniu. I jeszcze jedno pytanie - długa jest? Tak na jeden wieczór starczy (czyli do 300 stron) czy trzeba szykować czas na kilka dni, by ją zmęczyć?
07-05-2010 13:31
Ifryt
   
Ocena:
0
Około 390 stron tekstu.
07-05-2010 13:50
Alkioneus
   
Ocena:
0
Przywodzi na myśl klasyków gatunku typu Michael Moorcock.

Mógłbyś wiadro pomyj wylać na tę powieść, ale tak kwitując, to sprawiasz, że mam ochotę zasuwać do księgarni. :)
07-05-2010 16:37
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Agresja, gniew, wściekłość, prowokacje, brak pozytywnych emocji...hm, arcydzieło. Tylko niech się u nas pokaże :d
07-05-2010 17:05
Zicocu
   
Ocena:
0
To u góry to ja :P
07-05-2010 17:06

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.